czwartek, 14 listopada 2013

międzyczas

w tak zwanym międzyczasie wiele i niewiele za nami…

Byliśmy na biorezonansie z Hixem i wierzcie bądź nie, wyszło że ma sporą alergię pokarmową. Po zmianie diety, na zgodną z tym co może jeść, jest lepiej.
Wcześniej brudziły mu się uszka, luźne kupy i miał dość duże "śpiochy" w oczach po spaniu. Teraz, po prawie miesiącu, te problemy znikają. Co daje pewną ulgę. Początkowo diagnoza brzmiała jak wyrok. Następnego dnia przeczytałam składy chyba dziesięciu karm. Okazało się, że nie jest to jedna jedyna karma i jakoś damy radę :)
Foxtrot i Hix; foto: Rudy z Grochowa


W dalszym międzyczasie zachciało nam się kąpieli w Wiśle, więc się przeziębiliśmy. Pozostało nam tylko siedzieć doma. Musiałam jakoś zająć Hixa, więc kształtowałam mu wchodzenie do pudełka.



Kręcił się biedak, kręcił w pudełku, aż mnie oświeciło i przystawiłam je do ściany i mamy to! :)



Od początku naszej przygody z klikerem chciałam kształtować zachowania a nie naprowadzać. Niestety napotkałam marmurowy opór Hixa. Siedział i się patrzał… i to by było na tyle z jego propozycji rozwiązania problemu… Po przepracowaniu kilku innych "sztuczek" naprowadzaniem, Hix zaczął je prezentować w myśl zasady "a może chodzi o to". W końcu uzyskałam punkt zaczepienia. Teraz przed nami morze możliwości. Jak nie, to mogę go odesłać w paczce ;)



2 komentarze: