Plan był taki. Kasia przyjechała na przystanek pod Stadionem Narodowym i tam pozostawiła swój przedmiot. Wyruszyliśmy 5 min za nią.
Hix chyba już rozumie obecność otoku, nie samych szelek, jako tropienia. Gdy wyjęłam go z plecaka od razu go zaciekawił. TROPY!
Nie widział odchodzącej Kasi, ale z pewnością zna jej zapach. Pewnie dlatego podjął przedmiot od razu. Troszkę z radości odpłynął, ale wróciłam go na ziemię i wystartował pracować. Ślad był trudny, prawie cały po asfalcie, w mocno zadeptanym miejscu. Dla bezpieczeństwa na zwiniętej lince. Widać było, że jest mu trudno, trochę tracił zapał, ale obecność zapachu pomagała mu ponownie wrócić do pracy. Mijali nas przechodnie i rowerzyści Jeden chłopak, pytał go gdzie się tak śpieszy, gdy Hix napierał na otoku ;)
Google Street View |
Pokonał swoje pierwsze przejście dla pieszych. Mieliśmy szczęście i mieliśmy zielone. Nie musiał czekać.
Tuż za przejściem zobaczyłam przedmiot, a Hix pokazał że czuje zapach i zaczął się kręcić w jego poszukiwaniu. Znaleziony! Kasia nie była by zadowolona, gdyby straciła jedną skarpetkę… jak tracić to obie ;)
Przedmiot dodał mocy. Hix wyrwał na schody. Zeszliśmy nad Wisłę, zmieniło się podłoże na piaszczyste. Teren, pomijając możliwość natknięcia się na szkło… sic! był bezpieczny, rozwinęłam linkę. Tu już poszło dość szybko, chwila węszenia i Kasia odnaleziona przy Temat Rzeka!
uff :) Dziękujemy Zaginionej :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz